„Wszechświaty”




„Wszechświaty”-recenzja książki

Debiutancki cykl L. Patrignaniego „Wszechświaty” zaczyna się od tomu pierwszego, w którym poznajemy głównych bohaterów i rozwiązujemy zagadki z przeszłości.
Alex Loria i Jenny Graver komunikują się za pomocą telepatii. Nigdy się nie widzieli, ponieważ on mieszka w Mediolanie, a ona na drugim końcu świata w Melbourne. Wydaje im się, że ‘to” drugie to tylko wytwór ich wyobraźni. Jednak po czterech latach ciągłego „rozmawiania” przyszedł czas na spotkanie.
Chłopak, z małą pomocą swojego przyjaciela Marko, wyrusza w podróż do miasta Jenny. Mieli się spotkać na molo, umawiali się, obydwoje znaleźli się tam w tym samym czasie. Dlaczego więc się nie spotkali?
„-Alex, dlaczego nie przyszedłeś? Proszę cię, nie mów mi, że nie istniejesz.
- Jenny, jestem na molo. Jestem tutaj!
- Ja także, dokładnie tam, gdzie ty mówisz, że jesteś.”
Akcja książki od tego momentu galopuje. Ja nie byłam w stanie odłożyć jej i zająć się, czym innym. Jednym z pytań, które się nasuwają na myśl, jest: „Czy oni w końcu się odnajdą?” i „Czy jak już się spotkają, nie nastąpi koniec świata?”
Ta niesamowita książka jest zaledwie początkiem, choć wydawałoby się, że to koniec.
Na mojej półce czeka już zniecierpliwiona część druga „Wszechświaty – Pamięć”, którą zostawiam na wakacje. Natomiast w Polsce nie ma jeszcze wydanej części trzeciej „Multiversum – Utopia”, co mnie bardzo smuci.
Nie mogę już doczekać się kolejnych przygód niezwykłej pary i błyskotliwego hakera.
Serdecznie polecam moją prawie najbardziej ulubioną serię.
Daria z 2D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz